czwartek, 4 września 2014

Rozdział 3

*Oczami Harry'ego*

Nasza sąsiadka, Rose, Niall i dzieciaki poszli do pobliskiego parku. W sumie jest bardzo ładna pogoda, więc nie dziwię się im. Jedynym minusem jest to, że muszę uzupełnić dokumenty, którymi miał zająć się Horan.
Usadowiłem się wygodnie na kanapie, opierając skrzyżowane w kostkach nogi na stoliku i laptopem na moich kolanach. Wokół mnie było pełno porozsypywanych papierów z ostatnich przetargów. Wprost nienawidzę takiej pracy. 
Po jakimś czasie usłyszałam cichy tupot stóp, który wskazywał, że Vicki się obudziła. Przez Alex'a, który ją uwielbia, nie może się wyspać, więc gdy tylko oni wyszli ona znowu się położyła.
-Hej. - usiadła obok mnie opierając głowę na moim ramieniu.
-Cześć. - przelotnie pocałowałem ją we włosy.
-Musisz tak od rana pracować? Myślałam, że jak będziesz pracował w domu, to będziesz spędzał więcej czasu ze mną.
-To moja jedyna praca na dziś, a potem jestem cały twój. - nie odpowiedziała mi. Siedziała cicho skulona, wciąż oparta o mnie. Byłem wyłącznie skupiony na pracy. Po chwili poczułem pojedyncze pocałunki na szyi. Mimowolnie się uśmiechnąłem, ale nie odwróciłem wzroku w jej kierunku. Musiało ją to zirytować, ponieważ pocałunki przeniosły się wyżej aż do ucha. 
-Trochę mi to przeszkadza. - próbowałem się nie uśmiechać. W końcu zabrała mi laptopa, odłożyła na bok i usiadła mi na kolanach okrakiem. Pocałowała mnie namiętnie w usta. Właściwie to wiedziałem, że tak zareaguje, ale jest to bardzo miłe, a praca może trochę poczekać. Przekręciłem nas i teraz ona leżała pode mną. Była uśmiechnięta, ponieważ dobrze wiedziała, że dopięła swego. Moje pocałunki przeniosły się na szyję. Zacząłem tworzyć na jej skórze mały ślad. Victoria zaplątała swoje palce w moje włosy. Uwielbiam gdy mnie za nie ciągnie. Poczułem małe piąstki bijące mnie w żebra, co było dziwne, bo nie zależały do mojej żony. W momencie usłyszeliśmy krzyk małego Alex'a.
-Tato! Tato, wujek robi coś cioci! - podniosłem się i zobaczyłem chłopca okładającego mnie pięściami. Był wściekły, co było dość zabawne. Do salonu wparował Niall, który jak to zobaczył, prawie wybuchł śmiechem. Kucnął obok syna.
-Hej, mały! Przestań być Harry'ego. On nic nie robi.
-No, ale popatrz co on zrobił cioci. - wskazał na szyje, na którym był ciemno czerwony ślad. Mały pogłaskał Vick po włosach i ucałował w policzek. - Nic ci nie będzie, ciociu. - patrzyliśmy na to z Niall'em i w sumie, ani ja, ani chyba on nie wiedzieliśmy jak sensownie mu to wyjaśnić, bo i tak chłopak nas nie posłucha. Zszedłem z kanapy i poszedłem do kuchni, gdzie znalazłem Rose. 
-Wiesz, że twój syn chce odebrać mi żonę?
-Och, nie przesadzaj. Ma dopiero 2 lata i uwielbia Victorię.
-Ale nie może mówić, że ją krzywdzę i zajmować jej cały czas.
-Ona sama się cieszy, gdy z nim jest. To nie moja wina, że ją tak polubił. 
-A może i twoja, jeśli to nie ty z nim spędzasz czas?

-Harry! - popatrzyła się na mnie dziwnie. Pokiwałem ze zrezygnowaniem głową i wyszedłem do ogrodu. Trochę mnie to przytłacza, odkąd urodził się im syn. Wszystko się zmieniło. Jest tylko praca, dom, w którym jak się przychodzi jest maluch pełen energii. Chciałbym trochę to zmienić. Nie wiem, może wziąć Vick i wyjechać z nią na pewien czas? I tak bym nie mógł zostawić pracy nawet na jeden dzień. Do dupy z tym.


*Oczami Rose*

Opierałam  się rękami o blat i myślałam. Czemu Harry mi to powiedział? Przecież nigdy nie miał nic przeciwko Alex'owi, zawsze go uwielbiał. Do kuchni wszedł Niall i od razu mnie przytulił.
-Coś się stało? - lekko kołysał naszymi ciałami.
-Czy jestem złą matką? - przez pytanie zapadła chwila ciszy. Mój mąż obrócił mnie twarzą do niego.
-Co ty wygadujesz?
-No, bo Harry powiedział mi, no nie tak wprost, ale, że jestem kiepską mamą. - wpatrywał mi się w oczy. Było w nich widać zmartwienie, a jego brwi się marszczyły.
-Jesteś najlepszą mamą jaką znam i nasz synek też ci to powie. - pocałował mnie w czoło i przytulił się do mnie. Poczułam się lepiej po jego słowach.

***

Przyszedł wieczór, a ja wciąż nie mogłam przestać myśleć o sytuacji z południa. Postanowiłam wziąć kilka dni wolnego, by poświęcić ten czas mojej rodzinie. Bez Victorii i Harry'ego. Tylko ja, Niall, no i oczywiście Alex. Na początku nie wiedziałam, gdzie spędzimy ten czas, ale w końcu Nialler pomógł mi się zdecydować. Pojedziemy na kilka dni go Gloucester, mojej rodzinnej miejscowości. Spakowaliśmy się i pożegnaliśmy ze współlokatorami. Wsiedliśmy w auto, po czym zmierzyliśmy na południowy-zachód kraju. Z Londynu nie jest blisko, więc podróż zajęła nam kilka godzin. Kiedy znaleźliśmy się w centrum, przypomniały mi się wspomnienia związane z tą miejscowością. Można powiedzieć, że w miarę ciekawie można spędzić tutaj czas, jest parę miejsc do zwiedzenia. Nie wiem jakim cudem mój mąż odnalazł dom moich rodziców. Tak dawno mnie tutaj nie było. Ostatni raz jakoś na święta Bożego Nardzenia. Dwa lata temu... Wjechał na podjazd jednego z osiedlowych domów. Wysiedliśmy, zabierając ze sobą Alex'a. Podeszliśmy do drzwi i grzecznie zadzwoniliśmy dzwonkiem. Chwilę później otworzył nam mój tata.
-Rosalie i Niall! Wchodźcie! - od razu ucieszył się na nasz widok. - Anna, Horan'owie przyjechali, złaź na dół! - krzyknął w stronę schodów na górę. W odpowiedzi usłyszeliśmy mało wyraźny krzyk. Przywitaliśmy się i weszliśmy do salonu, który ani trochę się nie zmienił. Tato od razu zajął się swoim wnukiem, a nam pozostało czekać na moją matkę. Kilka minut później dołączyła do nas, witając z uśmiechem od ucha do ucha. Kiedy usłyszała, że zostajemy na kilka dni, uśmiechnęła się jeszcze bardziej, ale nie wiem czy to możliwe do wyobrażenia. Rodzice zajęli się swoim wnukiem, dzięki czemu zyskaliśmy trochę czasu dla siebie z Niall'em.

5 komentarzy:

  1. strasznie się ciesze, że piszecie dalszą część, już nie mogę się doczekać następnego rozdziału ;))
    ~ Vanessa

    OdpowiedzUsuń
  2. Super <3 Czekam na next !

    OdpowiedzUsuń
  3. zostałaś nominowana do LBA na moim blogu - this-is-story-of-one-direction.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń