sobota, 8 listopada 2014

Rozdział 12

-Suzie wróciła. - dziewczyna popatrzyła na mnie zdziwiona.
-Żartujesz, prawda? - zapytała z myślą, że odpowiem "Tak". Niestety nie. Pokręciłam przecząco głową. - Skąd wiesz? - o, nie. Tego to już na pewno jej nie powiem.
-Mówiono o tym ostatnio w wiadomościach. - mruknęłam, idąc przed siebie.
-Ty nie oglądasz wiadomości. - kurwa. Czy ona serio musi wszystkiego dociekać i używać każdych możliwych argumentów?
-Przypadkiem nacisnęłam nie ten program, co chciałam. Dlatego to widziałam. - próbowałam się jakoś wytłumaczyć. Trochę średnio mi to wyszło, ale chyba uwierzyła, bo nie ciągnęła dalej tego tematu. Dokończyłyśmy pić gorącą czekoladę, po czym stwierdziłyśmy, że możemy już wrócić do domu.

***

Jedziemy z Harry'm na spotkanie z agentem nieruchomości. Mamy obejrzeć dom, który wybrał mój mąż. Wyjechaliśmy z naszej okolicy. Minęliśmy centrum, aż znaleźliśmy się na drugim końcu miasta. Szczerze, nigdy nie myślałam, że będziemy tutaj mieszkać. Znaczy, jeszcze nic nie wiadomo, nie podjęliśmy ostatecznej decyzji. Harold zaparkował samochód i wyszedł z niego, a ja za nim. Stanęliśmy przed różowymi drzwiami. Trzeba przyznać, że oryginalne. Grzecznie zapukaliśmy, a chwilę potem otworzył nam mężczyzna, z którym byliśmy umówieni. Oprowadził nas po całym domu. Nie myślałam, że za takimi murami może się kryć tak ładne mieszkanie.
-Podoba ci się? - zapytał Hazz, chwytając moją zimną dłoń.
-Tak. - westchnęłam cicho.
-Chyba nie do końca. - zmrużył śmiesznie oczy, co mnie rozbawiło.
-Podoba się i to bardzo. Ale to nie zmienia faktu, że nie jestem pewna tej przeprowadzki. - spoważniałam. Biedny Harry, tyle problemów ma ze swoją żoną.
-To co ty na to, by się z tym przespać, a jutro podjąć decyzję? - wiedziałam, że po głowie przeszły mu swawolne myśli. Odruchowo pacnęłam jego ramię. Pokiwałam twierdząco głową, a on poprosił tego miłego pana o trochę czasu do namysłu. Wyszliśmy przed kamienicę. Stwierdziliśmy, że skoro mamy tu zamieszkać, to warto zapoznać się z okolicą. Spacerowaliśmy dookoła, zwiedzaliśmy pobliskie parki oraz zabytkowe miejsca, pokazujące brytyjską historię.
-Ładnie tu. - skomentowałam, przerywając tym ciszę panującą między nami od początku spaceru.
-Tak, spokojnie tutaj. - odpowiedział odprężony. Zawsze, gdy razem wychodzimy taki jest. Jakby nic innego go nie obchodziło, tylko spokój i cisza. W sumie, prowadząc takie życie, jakie my mamy do tej pory, nie dziwię mu się. Dla mnie to również coś, co uwielbiam. Wyrwanie się od codzienności każdemu jest potrzebne. Po około godzinnym spacerze, zwiedziliśmy wszystko co znajdowało się nieopodal nieruchomości na sprzedaż, którą Harry zamierza kupić. Śmiało mogę stwierdzić, że jest tutaj o wiele inaczej, jak w Hampstead, czyli dzielnicy, w której aktualnie mieszkamy. 


***

Po paru tygodniach spędzonych na rozmyślaniu o wyprowadzce, postanowiliśmy, że zamieszkamy sami. Oczywiście Niall i Rose bardzo nalegali żebyśmy zostali, ale potrzebna jest nam prywatność. Aktualnie Harry pakuje ostatnie walizki, gdy ja próbuje ogrzać się w samochodzie. Trudno było mi się pożegnać z Rose, zawsze byłyśmy razem. Owszem będziemy się często spotykać, a do naszego nowego miejsca zamieszkania nie jest tak daleko, ale i tak wiem, że nie będzie to samo. Jednym słowem mogę podsumować, że dorosłyśmy. Dorosłyśmy i potrzebne jest nam rozdzielenie. Przed moje rozmyślanie nawet nie zauważyłam, że Hazz już wszystko spakował i teraz trzyma swoją dużą dłoń na moim udzie. Odwróciłam w jego kierunku głowę i smutno się uśmiechnęłam.
-Będzie dobrze.- pocałował mnie w czoło. Zapinałam pasy, a samochód ruszył. Spojrzałam w lusterko i zobaczyłam w drzwiach Alex'a który płakał. On najbardziej to przeżywał i nawet nie dało mu się wyjaśnić, że będę przyjeżdżać i, że będziemy się widywać. Szkoda mi malucha.

*Oczami Harry'ego*

-To już ostatnie pudło, kochanie. - wszedłem do kuchni, taszcząc ze sobą ogromne pudło różnych sprzętów kuchennych. Vicki stała w mojej bluzie oparta o blat i jedyne co do niej należało, to mówienie gdzie co mam dać.
-Daj to na stół, ja potem to rozpakuje. -powiedziała. Wyglądała słodko. Z resztą jak zawsze w moich ogromnych na nią ubraniach. Zrobiłem co chciała i podszedłem do niej. Objąłem ją ramionami wtulając głowę w jej szyję. Zarzuciła swoje ręce na mój kark i lekko głaskała mnie po głowie. Po pewnym czasie spędzonym w tej pozycji, podniosłem ją tak, żeby mogła usiąść na blacie.
-Może teraz mała drzemka, potem dokończymy rozpakowywanie? - zaproponowałem całując jej policzek.
-Och, tak. Mam dość tego, jestem padnięta. - usłyszałem jej chichot. Oderwałem się od niej.
-Ej, ty mi tu nie kłam, że taka zmęczona jesteś! Ty nic nie robiłaś!
-Jak to nic?! Wiesz, jak wyczerpujące jest mówienie gdzie, co, i jak masz dać? - oboje wybuchnęliśmy śmiechem. W końcu uciszyłem ją pocałunkiem. Długim, czułym i takim, jak właśnie uwielbiam. Na koniec potarłem nasze nosy. Umieściłem moje dłonie na jej brzuchu. Wciąż nie mogę uwierzyć, że tam w tym małym brzuszku, już cztery miesiące siedzi mały człowieczek. Podniosłem koszulkę mojej ukochanej i pocałowałem brzuch.
-Już nie możemy się ciebie doczekać, maluszku. Świat jest szalony, a my jeszcze bardziej, ale myślę, że i tak ci się tu spodoba. - Vicki uśmiechała się na moje słowa. Zakryła brzuch i wpiła się w moje usta po raz kolejny. Przerwał nam telefon. To dziwne, bo jeszcze nikt nie ma naszego nowego numeru.
-Wiesz, kto może dzwonić? - zapytałem zdziwiony.
-Może to Rose. Podawałam tylko jej ten numer. - uśmiechnęła się. Wziąłem słuchawkę do rąk i odebrałem połączenie. 
-Już za nami tęsknicie? - zapytałem lekko rozbawiony. Przez chwilę niczego nie słyszałem. - Halo. Niall, to ty? - znowu nic. Trudno, może ktoś się pomylił. Rozłączyłem się i odłożyłem telefon. - Dziwne, że nikt się nie odezwał.
-Może są jakieś problemy, zbliża się burza. 
-Możliwe. A teraz trzeba coś zjeść, a potem spać. 
-Zrób sobie kanapki, ja jadłam jak wnosiłeś pudła.
-I nie podzieliłaś się? - zażartowałem. Cmoknęła słodko ustami. 

*Oczami Victorii*

Mimo, że się nie napracowałam i tak jestem padnięta. Czekałam tylko na Harry'ego i chcę iść spać. Gdy siedzieliśmy przy stole i rozmawialiśmy, znowu zadzwonił telefon. Tym razem to ja odebrałam.
-Halo? - zaczęłam. Podobnie, jak za pierwszym razem, gdy Harry odebrał, nikt się nie odzywał. Ale nie była to głucha cisza. Było słuchać fale obijające się o brzeg. - Halo? - ponownie się odezwałam. Tym razem długo nie czekałam na odpowiedź.
-Obserwuje cię. - odezwał się kobiecy głos.

_________________________________________________________________

Hej, kochani! Wróciłyśmy do Was z nowym rozdziałem :) Wraz z nim, zostały zaktualizowane dwie strony. Mianowicie w zakładce 'Bohaterowie' pojawiła się Suzie, a w zakładce 'Okolica' możecie zobaczyć nowe mieszkanie Victorii i Harry'ego.

Do następnego rozdziału!
M&W

3 komentarze:

  1. Wróciłyście!!! Jeeeejjjjeejejj!!!!
    Świetny rozdział.
    Zapraszam
    http://presuming-harrystyles.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. no i prawidłowo ;d
    groźnie z tą Suzie XD

    OdpowiedzUsuń