-T-to nie j-ja... - szepnęłam płaczliwym głosem. W kącikach oczu zaczęły zbierać się łzy, których nie byłam w stanie powstrzymać, by nie spłynęły po moich policzkach. Dziewczyna się tylko zaśmiała. Podniosła pistolet i na moich oczach przeładowała go, a później wycelowała we mnie. - Przysięgam. - pisnęłam, zamykając w tym samym czasie oczy. Przygotowywałam się na ból, a następnie szybką śmierć, lecz minutę później, dalej nic nie czułam. Otworzyłam zapłakane oczy i rozejrzałam się dookoła. Suzie nigdzie nie było. Zniknęła, tak po prostu. Kiedy upewniłam się, że jej nie ma, ruszyłam biegiem do domu. Nie obchodziło mnie to, że jestem w ciąży i nie mogę się przemęczać fizycznie. I tak jestem już wykończona psychicznie. Dobiegłam do domu i chwyciłam za klamkę. Były zamknięte, więc zaczęłam szarpać i dobijać się do środka. Chwilę potem otworzył mi zaskoczony Hazz. Nie zastanawiając się, jak wyglądam, rzuciłam się na jego szyję i zaczęłam jeszcze bardziej płakać. Byłam przerażona.
-Vicki, co się stało? - zapytał zamykając drzwi, ale nie puszczając mnie ze swoich objęć.
-Suzie... - tylko tyle udało mi się powiedzieć.
-Co Suzie? - dopytywał.
-Ona... Ona próbowała mnie zabić za to, że policja ją złapała. Myśli, że to ja ją wrobiłam. - schowałam twarz w zagłębieniu jego szyi, próbując się uspokoić, lecz na marne. - Harry, proszę. Wyprowadźmy się stąd, jak najdalej. - sama nie wierzyłam w to, co właśnie powiedziałam. Nie panowałam nad tym, co robię. Zaskoczony spojrzał na mnie.
-Jutro o tym pomyślimy. Teraz musisz się położyć.
*Oczami Harry'ego*
To, co się wczoraj wydarzyło, zamęcza mnie od samego rana. Ciągle o tym myślę. Jakim cudem ona nas znalazła? Trochę jest to nie do przyjęcia, jak dla mnie.
-Dzień dobry. - ziewnęła zaspana Rose, wchodząc do kuchni, by napić się porannej kawy.
-Co to były za hałasy w nocy? - zapytała, wyciągając kubek z szafki.
-Victoria próbowała dostać się do domu. - odpowiedziałem, przerzucając kolejną kartkę gazety.
-Nie mogła zrobić tego ciszej? - jęknęła niezadowolona. Nie odpowiedziałem, tylko zostawiłem temat w spokoju. Wiem, że powinienem jej o wszystkim powiedzieć, ale najpierw zajmę się moją żoną i znalezieniem dla nas bezpiecznego miejsca na tym pieprzonym świecie.
*Południe*
Poczułem małe, zimne dłonie na moim karku. Wyprostowałem się na moim fotelu i uniosłem głowę, by zobaczyć Victorię. Miała podpuchnięte oczy i policzki. Była blada, zmęczona. Odwróciłem się do niej przodem, a następnie pociągnąłem jej biodra w swoją stronę tak, że usiadła mi na kolanach. Przytuliła się do mnie mocno, dalej pozostając cichą.
-Vicki... - pogłaskałem jej plecy. Mruknęła coś w stylu "Słucham". - Znalazłem dla nas nowy dom. - poinformowałem dziewczynę. Odsunęła się na parę centymetrów.
-Gdzie? - pokazałem jej dom, który znajduje się po drugiej stronie miasta. Dzielnica jest spokojniejsza, ponieważ to jest sam skaj Londynu. Posiadłość jest niewielka, ma tylko dwie sypialnie, kuchnię, łazienkę oraz salon. Z tyłu znajduje się niewielki ogród z tarasem. Spodobało się jej, dlatego zadzwoniłem do agenta nieruchomości i umówiłem nas na spotkanie jutro o 15:00. Cieszyłem się, ponieważ uwolnię się od mojego brata i nie będziemy już im zaśmiecali życia naszą obecnością. Będę miał również moją żonę na wyłączność. Z drugiej strony, martwię się. Boję się, że skoro ona wróciła, mojej Vicki może stać się krzywda. Pomimo tego, że wiem co robię, czuję się zagubiony.
-Vicki... - pogłaskałem jej plecy. Mruknęła coś w stylu "Słucham". - Znalazłem dla nas nowy dom. - poinformowałem dziewczynę. Odsunęła się na parę centymetrów.
-Gdzie? - pokazałem jej dom, który znajduje się po drugiej stronie miasta. Dzielnica jest spokojniejsza, ponieważ to jest sam skaj Londynu. Posiadłość jest niewielka, ma tylko dwie sypialnie, kuchnię, łazienkę oraz salon. Z tyłu znajduje się niewielki ogród z tarasem. Spodobało się jej, dlatego zadzwoniłem do agenta nieruchomości i umówiłem nas na spotkanie jutro o 15:00. Cieszyłem się, ponieważ uwolnię się od mojego brata i nie będziemy już im zaśmiecali życia naszą obecnością. Będę miał również moją żonę na wyłączność. Z drugiej strony, martwię się. Boję się, że skoro ona wróciła, mojej Vicki może stać się krzywda. Pomimo tego, że wiem co robię, czuję się zagubiony.
*Oczami Victorii*
Nie jestem pewna tej przeprowadzki. Ugh, niczego nie jestem pewna. Od wczoraj boję się nawet własnego domu. Najchętniej to zakopałabym się w kołdrze i tam została już na zawsze.
-Ciocia, pobawisz się ze mną? - poczułam małą rączkę, na swoim kolanie. Spojrzałam w dól, na Alex'a i lekko się do niego uśmiechnęłam.
-A co powiesz na to, że wujek się z tobą pobawi? - Harry wziął go na ręce.
-Tak! - maluch zaklaskał szczęśliwe. Poszli razem do pokoju Horan'a, a ja zostałam sama. Tylko na chwilę, ponieważ dołączyła do mnie Rosalie.
-Może wspólny wypad na miasto? - zaproponowała. Zastanawiałam się chwilę nad tym i byłam gotowa odmówić, lecz w ostatniej chwili zmieniłam zdanie.
-Jasne. - uśmiechnęłam się. Będąc z moją przyjaciółką, nie powinnam się tak bać. W końcu będzie z nią o wiele raźniej. Ubrałyśmy się, ogłosiłyśmy chłopakom naszą nieobecność na najbliższe kilka godzin i wyszłyśmy z domu. Zaparkowałyśmy w centrum. Zwiedzałyśmy wiele sklepów, drogerii. Byłyśmy w kawiarni, gdzie kupiłyśmy naszą ulubioną, gorącą czekoladę z piankami. Nie chciałyśmy bezczynnie siedzieć, dlatego udałyśmy się na spacer. Szłyśmy wzdłuż rzeki Tamizy, co jakiś czas upijając łyk gorącego napoju, zakupionego w Starbucks'ie.
-Wyprowadzamy się z Harry'm.- wypaliłam w momencie, kiedy nastała cisza. Brunetka spojrzała na mnie zaszokowana. Wiedziała, że nie chcę się wyprowadzać od nich.
-Dlaczego? - widać, że nie była zadowolona z tej decyzji. Lubimy ze sobą mieszkać, więc rozstanie na pewno będzie ciężkie.
-Musimy was zostawić w spokoju. Jesteście pełną rodziną, a my niepotrzebnie zabieramy wam czas i miejsce. - skłamałam. Wiem, że Rose nigdy nie miała nic przeciwko nam i chciała byśmy mieszkali razem. Jak na razie nie chcę jej mówić o Suz.
-Błagam cię, dziewczyno. Już tyle razy przerabiałyśmy ten temat... - westchnęła zrezygnowana.
-Wiem, ale...
-Ale co?
-Suzie wróciła.
_________________________________________
Hej!
Od razu chcemy was bardzo, ale to bardzo przeprosić. Rozdział nie pojawił się tydzień, w ogóle są krótkie i aż mózg urywa... Następny rozdział zapewne też nie pojawi się zbyt szybko, ale to wynika z braku czasu :/
Mamy nadzieję, że jeszcze chce się komuś to czytać, a jeżeli tak, to zapraszamy na kolejne rozdziały :)
Do zobaczenia, kochani! M&W
Świetny
OdpowiedzUsuńSuper ! Czekam na więcej ;)
OdpowiedzUsuńsuper skarbie
OdpowiedzUsuńpozdrawiam